01:22

Kolejne pozycje do kupienia

Tym razem będzie o moich nowych miłościach dzieciowych i weekendzie Makuszka bez mamy.

Otóż jako, że matka kolejny weekend koczowała na uczelni, próbując wbić do swej mózgownicy jeszcze, choć trochę wiedzy, a dziś(jak to bywa z naszym PKP) musiała czekać na pociąg całe dwie godziny, zabunkrowała się w empiku i zginęła w swych nowych miłościach.

Po pierwsze: 

Cudo! Książka których powinno w dzisiejszych czasach być więcej.
Mnie osobiście wzruszyła do łez. Opowiada o losach dwóch niedźwiedzi. Taty i synka. Ten większy mówi mniejszemu, że żeby dzień był szczęśliwy, należy przytulać. Synek więc zachęca by przytulali różne zwierzęta. Wspaniała! Więcej zdradzać nie będę. Odsyłam do czytania z maluszkami. ;)

Po drugie:

Książka o bliźniakach i zarazem rozwoju maluszków w brzuchu mamy. Idealna dla mojego Krzysia kiedy w maminym brzuszku zagości nowy lokator. Piękne ilustracje! Dobra dla rodziców, którzy nie wiedzą jak rozmawiać i tłumaczyć dziecku skąd się biorą dzieci.
Od razu polecam jeszcze jedną książkę o podobnej tematyce, którą kocham od dawna ;) Wszystko w niej jest bardzo przystępnie wyjaśnione ;)

Po trzecie:

Książeczka o różnicach między chłopcami, a dziewczynkami. Komicznie i ciekawie przedstawiona sytuacja, do tego łamie stereotypy kobiety i mężczyzny. Dla mnie bomba! Na pewno zagości na naszej półce jak mały będzie większy.

Po czwarte:

Gdy już zanudzałam się całkowicie na dworcu i poszłam do małej księgarenki znalazłam największe cudo świata! I nawet nie zastanawiałam się nawet przez chwilę czy kupić, czy nie. Moje dziecko kocha karty wszelkiego rodzaju, a te są piękne, kolorowe, z ładnymi obrazkami, dwustronne i przede wszystkim można się nimi bawić na różne sposoby. Są dobre dla mniejszych zuchów i starszaków. Do tego podoba mi się, że mają spory format, a także są twardsze od standardowych kart.
Makuszkowi też się spodobały! Z czego matka jeszcze bardziej się cieszy :D Najpierw bawiliśmy się w nazywanie tego co Krzyś zna, później w szukanie autek. Pokazywałam mu obrazki i pytałam czy tu jest auto. Odpowiadał, że nie do póki go nie było, a jak już znaleźliśmy kolejne do kolekcji to była wielka radość. Później szukaliśmy zwierzątek, co też go zachwycało :D
Ach... i powtarza z nimi błyskawicznie! Co z książeczkami mu szło opornie :)
A oto one!





Jest jeszcze jedno takie pudełko z kartami, które także u nas zagości.

Jeszcze weekendowo. Malutki wydawało by się, nie zatęsknił za mamą. Nie było jak zawsze przytulasów i pisków. Był za to popis chodzenia po schodach. Wchodzenia przodem i tyłem i podobnego schodzenia. Później już mama z oczu zniknąć za bardzo nie mogła. Jednak tęsknił. Po niedługim czasie widać było, że zmęczony. Zrobiłam kaszę, dałam, wypił i przysypiał już przytulony. Nagle zryw i jednak spał nie będzie. Mam wrażenie, że chciał mi wszystko pokazać, wybawić się ze mną za ten stracony czas rozłąkowy. Jakby chciał zatrzymać chwilę jak najdłużej. W końcu wyciszyłam go zabawą w cienie już w łóżku(zawsze działa). Odwrócił się pupką, nastawiając plecki do smyrania. Po miziałam, po głaskałam po główce i zasnął w mgnieniu oka. W pół do północy. Normalnie spał by już o dziewiątej. Moje słoneczko! Kocham go nad życie!

Fotorelacja weekendowa:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 . , Blogger