Byliście? My byliśmy i szczerze powiedziawszy, byłam zawiedziona. Nie było zwierzaków! Bardzo na nie liczyliśmy, jednak rzadko można dziecku pokazać żywego renifera. Na kolejkę dziecię me za małe, a na karuzelę się nie dopchaliśmy. Stoiska w miarę, choć nic nie kupiliśmy w sumie. Mama zadowolona średnio, dziecko bardzo :D
Światełka, które są miłością mego dziecka migały wszędzie, zwisały z drzew i lamp...
....że o choince nie wspomnę, achów i ochów nie było końca....
...i jeszcze ta świetlista fontanna ;)
Do tego jak akurat znaleźliśmy się pod sceną, zaczęły śpiewać dzieci, czyli stało się coś co moje dziecko zawsze zachwyca. Radość więc narastała ;)
Jednak gdy dotarliśmy do figur lodowych dziecko zamarło, zrobiło wielkie oczy i chciało je wszystkie dostać w swoje rączki. Potem stwierdził, że są ,,brrrrrry" ale to wcale nie przeszkodziło mu w badaniu kolejnych ;)
Na koniec wypatrzył wielką, lodową ślizgawkę, z której ciężko go było ściągnąć. Żałuję, że nie mieliśmy ocieplanych spodni ze sobą i więcej czasu. Kolejki na nią były duuuuże.
Ważne, że dziecko zadowolone. Mama mniej, ale cóż, jeszcze się taki nie urodził, co wszystkim dogodził.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz