22:39

Serduszkowa biblioteczka- o zaczarowanej serii słów kilka

    Jestem ogromną miłośniczką dobrej literatury. Uwielbiam książki i pochłaniam je jednym mrugnięciem oka. Podobnie jest z książeczkami dla dzieci. To mój mały konik. Wyszukuję, wertuję, oglądam i dorzucam do schowka, a następnie staram się kupować i czytać moim małym pożeraczom książek. Udało mi się! Zaraziłam maluchy wielką miłością do czytania! Kiedy słyszę: ,,Mamo, a w ogóle, to nie czytaliśmy jeszcze ani razu tej książeczki!"(wszystkie przewertowane po 1000 razy ;)). Serce się raduje!
W takie dni jak ten: zimne, jesienne, deszczowe i choróbskowe, to właśnie one stają się najlepszym lekarstwem na całe zło i małe-wielkie dramaty.

    Dziś opowiem o serii, która krąży po moich domowych czterech łapkach, kilkakrotnie w ciągu dnia. Jest to zbiór, książek iście zaczarowanych. Owa magia rozwesela, nawet najsmutniejsze buzie. Powalają prostotą. Powalają sprytem. Ach tak! Książka może być sprytna! I co najważniejsze są naprawdę zaczarowane. Każdy dziecko w to wierzy! Małe i duże!
Oto one!

Mam zaszczyt przedstawić Państwu, trzech znakomitych magików, mieszkańców naszego domu! 



Fantastyczne książeczki H. Tulleta. Każda jest niepowtarzalna, każdą można czytać na wiele sposobów. Co je łączy? Prostota obrazków i to że zamieniają małego czytelnika w prawdziwego czarodzieja. Przy okazji uczą: kolorów, liczenia, kształtów, dni tygodnia, czy tworzenia opowiadań. Przede wszystkim jednak, uczą wyobraźni, kreatywności. I są interaktywne!

,,NACIŚNIJ MNIE"
Jest książką, którą kupiłam jako pierwszą. Pomyślałam: ,,Ach, co mi tam,. Wygląda fajnie...". Wcześniej obejrzałam filmy na you tubie, pokazujące jak dzieci świetnie się przy niej bawią. Stwierdziłam, że Krzysia może zafascynować. Elenka pewnie jeszcze za mała, ale przecież dorośnie. Myliłam się ogromnie! Syniasty szybko nauczył małą co należy robić ;). Pękałam ze śmiechu obserwując półtora roczną małą, siedzącą w kącie, wertującą kartki i wciskającą kropki, dmuchającą na kartki, czy klaskającą. Wszyscy mamy przy niej masę zabawy! Tak i ja i mężny i nawet dziadkowie!












,,KOLORY"
Zdecydowany faworyt Eleny. Potrafi siedzieć dobrą godzinę i wertować strona po stronie, próbując po swojemu nazywać wszystkie napotkane kolory. Męczy też matkę swoją, rodzicielkę prosząc, bym po raz dwa tysiące pięćset trzydziesty ósmy, wymieniała jej wszystkie nazwy barw i ich odcienie. Jest niezmordowana i szybko się uczy ;). I pomyśleć że jeszcze przed chwilą wszystkie w jej ustach nazywały się ,,ziułti"(żółty).
Niech jednak nazwa Was nie zmyli, to że dziecko zna kolory, nie znaczy że nie będzie miał z nią zabawy. Spójrzcie sami ;)








,,10 razy 10"

Ta część zdecydowanie dla dzieci, troszkę starszych w wieku od 4 lat. Krzyś dopiero niedawno wygrzebał ją z półki i zaczął wertować z uznaniem. O ile dwie wcześniejsze nazywał ,,mamo, jeszcze raz!", ta po 2 do 5 stronach była zdecydowanie: ,,mamo teraz kropki". Trzeba do niej dojrzeć. Teraz snuje ciekawe opowieści, bierze udział w szalonych wyścigach, próbuje policzyć wszystkie z biliona gwiazd ukrytych na jednej ze stron i miesza kolory. Za każdym razem dziwi się, co ta książka potrafi wyczarować. Jednak żeby nie było lekko, Elenka też o nią walczy, też chce z bratem liczyć. Także na upartego i dla dwu latka coś się w niej znajdzie.










Nie dziwcie się śladom na książeczkach. Tak, mają czasem plamy, zgniecione, czy naderwane kartki. Wielokrotność i intensywność ich czytania zrobiły swoje.

Ani przez chwilę nie żałowałam zakupu. Zdecydowanie rozjaśniają te ostatnio ponure, szare dni. Dodają energii. Chętnie do nich wracamy. Znowu i znowu i znowu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 . , Blogger