12 października 2014r. o godz. 03:20 jak strzała na świecie zjawiła się nasza Mysia. Elenka miała 3650g i 57 cm. Taki cudny, czarnowłosy słodziaczek. Krzyś się obudził wtedy w nocy i mówi do babci, że chce do mamy i dzidzi... Czyżby wyczuł?
Było ciężko, ale warto. Malutka miała żółtaczkę więc do czwartku zostałyśmy w szpitalu. Potem chłopacy po nas przyjechali. Krzyś jakby wyrósł z dwa razy. Rozpłakałam się na jego widok, stęskniliśmy się za sobą mocno, nigdy na tak długo się nie rozstawaliśmy. I wróciliśmy do domku, wszyscy razem. Szczęśliwi i tacy niepewni, jak to teraz będzie wyglądało.
Pierwszy dzień był ciężki, malutki czuł się niepewnie. Ale daliśmy radę, teraz wszystko wróciło do normy, Makuszek coraz bardziej cieszy się z siostry, przebiera, myje pupkę, pomaga kąpać, próbuje się bawić. Wozi ją wózkiem. Jest cudownie. :) gdy tylko Elenka stęknie już biegnie i krzyczy, że mam dać cyca, żeby nie płakała.
Wolę nas wszystkich w takim układzie, po tej stronie brzucha. :) Chwilo trwaj...
Ogromne gratulacje! Malutka jest śliczna:) Zdjęcie śpiących razem maluszków mnie rozczuliło.
OdpowiedzUsuń